Yaoi Fan - Forum Literackie

Forum Yaoi Fan Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Tekst B (RZG) *Alea*


 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Yaoi Fan Strona Główna -> Konkursy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

natala
Widmo
Widmo




Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: taka mała mieścina
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:39, 01 Lip 2011    Temat postu: Tekst B (RZG) *Alea*

<center>Tekst B</center>Chwila zapomnienia

— Potter.
— Malfoy. — Harry spojrzał na niego spod byka. — Jest ósma wieczorem. Czego chcesz?
— Wielu rzeczy — zaczął uwodzicielskim tonem. — Na przykład…
— Malfoy — przerwał mu zirytowany brunet. — Przejdź do rzeczy. Chyba nie wtargnąłeś do mojego mieszkania tylko po to, żeby nawijać o twoich fantazjach?
— Jaki ty się wygadany zrobiłeś. Jakby ci przybyło… inteligencji?
— Malfoy — powiedział ostrzegawczym tonem.
— Tak, bystrzaku, to moje nazwisko, które, de facto, w kółko powtarzasz. I nie wtargnąłem, jak to określiłeś, do twojego mieszkania. Jeżeli to — wykonał gest ręką — nazywasz mieszkaniem.
Draco rozejrzał się po wnętrzu zniesmaczony. Po zakończeniu wojny, po uprzątnięciu całego tego pobitewnego bałaganu Ślizgon, owszem, widział Harry’ego. Więcej niż kilka razy spotkał się z nim w gronie przyjaciół. Oczywiście, przyjaciół Pottera, nie jego. Jednak do tej pory jeszcze ani razu nie gościł w jego domu. Bo i dlaczego? W końcu tak naprawdę poznali się dopiero po wojnie. Pokonali wzajemną niechęć i okazało się, że potrafią się dogadać. Nawet więcej, dobrze się rozumieją. Ale na zaproszenie do mieszkania, choćby na kawę, Malofy nie miał co liczyć. W końcu on dalej był tylko nędznym Ślizgonem, a Potter – wspaniałym Gryfonem.
— Nie masz za grosz gustu — orzekł Draco. Harry westchnął cierpiętniczo.
— Malfoy, ja cię proszę, powiedz, po co tu przylazłeś i zostaw mnie w spokoju. Nie mam nastroju na użeranie się z tobą.
— Dobra, dobra.
Malfoy wyglądał, jakby miał coś powiedzieć, jednak w połowie zmienił zdanie. Zlustrował Gryfona i uśmiechnął się chytrze.
— Ummm… Wiesz… eee… ja chyba zaczynam się ciebie trochę obawiać… Także… eee…
— No i powrócił nasz dawny Potter. Gdzie twoja szafa? — zmienił nagle temat. Harry był zupełnie zaskoczony takim pytaniem.
— Po co ci moja szafa? — zapytał podejrzliwie.
— Po prostu odpowiedz.
— Tam. — Wskazał palcem pokój obok.
— A może jakieś bliżej określone „tam”?
— Uh… zaprowadzę cię. Zgubić to ty byś się tutaj nie zgubił — wymamrotał bardziej do siebie, jednak Ślizgon to usłyszał.
— W takim bałaganie mógłbym nawet łóżka nie rozpoznać. Poza tym, mogłeś pododawać tutaj jakichś magicznych zabezpieczeń czy innego cholerstwa specjalnie po to, żebym się zgubił.
— To jest mugolska część Londynu, niemagiczna dzielnica i mugolskie mieszkanie. Wolałbym, żeby takie pozostało.
— Czyli nie używasz tutaj żadnych zaklęć? Nawet ochronnego? — zdziwił się Malfoy.
— Przecież z łatwością się tutaj dostałeś. Nieproszony. I tak, zero zaklęć.
Malfoy uniósł tylko jedną brew, nie odzywając się. Kiedy Potter pokazał mu szafę, mina mu trochę zrzedła. Szukając odpowiedniego stroju, mamrotał coś, co brzmiało jak narzekanie na brak gustu u niektórych osób. W końcu blondyn znalazł ubranie zadowalające jego upodobania i rzucił je w stronę Harry’ego, stojącego obok.
— Dlaczego akurat to? — zapytał, patrząc na zieloną koszulę w szarą kratkę oraz jeansy, których, jak mu się wydawało, nie było wcześniej w szafie.
— Bo w tym swoim luźnym sweterku o niezidentyfikowanym kolorze wyglądasz jak… cóż, w tym w ogóle nie wyglądasz — zawyrokował. — A spodnie… Um, pozwól, że ich nie skomentuję. No już, zakładaj to. W tym będziesz chociaż wyglądać jak człowiek.
Harry spojrzał na Ślizgona, sugerując mu, żeby wyszedł, ale ten udawał, że niczego nie zauważył. Chłopak westchnął z rezygnacją i poszedł do łazienki. Kiedy stanął w drzwiach pokoju, Draco ponownie go zlustrował, tym razem kiwając głową z aprobatą.
— Może być. Idziemy.
— Co?! Ja nigdzie nie idę! — krzyknął Potter. — Mówiłem ci, Malfoy, nie mam nastroju…
— Oj, zamknij się — uciął. — Wydaje ci się, że nie chcesz nigdzie iść, ale przyznaj, w głębi serca nie możesz się oprzeć tej propozycji. Chyba mi nie odmówisz, prawda? — Gryfon wcale nie wyglądał na przekonanego. — Och, Potter, kiedy ostatnio wyszedłeś z domu na jakieś kremowe?
— Nie chadzam do magicznego części Londynu. I wierz mi, nie siedzę przez cały czas w domu. Jednak to chyba nie najlepsza chwila.
— I tu się mylisz. Użalasz się tylko nad sobą, a dzisiaj powinieneś świętować. Ty naprawdę tego nie kojarzysz? — Odpowiedziała mu wymowna cisza. — Nie wierzę… Zbawco Czarodziejskiego Świata, to tego dnia, pięć lat temu, pokonałeś Sam… Voldemorta!
Harry spojrzał na niego osłupiały. Rzeczywiście, na dzisiaj przypadała rocznica jego triumfu! Jak mógł nie pamiętać? Dobrze, nie chciał mieć za dużo wspólnego z magiczną społecznością, ale o takim wydarzeniu raczej trudno zapomnieć…
Malfoy przerwał jego dalsze rozmyślania. Chwycił go pod ramię i siłą wyciągnął z mieszkania. Różdżką zamknął drzwi.
— Masz ze sobą różdżkę?!
— Ja, w przeciwieństwie do ciebie, nie jestem tak głupi. Noszę ze sobą różdżkę, tak w razie czego. Nigdy nie wiesz, co może cię spotkać. Albo kto.
Draco ciągnął Harry’ego przez całą klatkę schodową, ale kiedy z niej wyszli, Potter wyrwał się z uścisku.
— Dobra, wyciągnąłeś mnie z domu, to już z tobą pójdę — powiedział, naburmuszony. — A tak w ogóle, gdzie idziemy?
— Zobaczysz. — Po tych słowach zapadła między nimi cisza.
— Idziemy do pubu, tak? — zapytał Harry, a Draco skinął głową. — Ale to nie jest żadna magiczna knajpa, prawda?
— Trudno to określić…
— Czyli jednak jest magiczny. Nie przejdę z tobą do drugiej części Londynu. Tamten świat zostawiłem już dawno za sobą.
— Nie dałeś mi dokończyć — zganił go Malfoy. — Właśnie dlatego trudno go określić, bo jest pół magiczny, pół mugolski. I leży właśnie po tej stronie miasta. Wiedziałem, że nie będziesz chciał iść w żadne nie-mugolskie miejsce. W końcu trochę cię znam.
Skręcili za róg, w nieznaną Harry’emu uliczkę i oczom chłopaka ukazał się pub, o którym mówił Ślizgon. Szyld nad wejściem głosił: „Chwila zapomnienia”. Wnętrze okazało się miłe dla oka. Stoliki skrzyły się srebrem, a bordowe siedzenia były poprzeplatane zielonymi wzorami. Lekko przyciemnione światło nadawało wszystkiemu ciepłego klimatu. Potter rozejrzał się po sali, a potem spojrzał na Draco.
— Wybrałeś tę knajpę, bo wnętrze jest w kolorach naszych Domów?
— Możliwe — odpowiedział Malfoy, uśmiechając się prawie niezauważalnie.
W pomieszczeniu było sporo osób, ale nikt nie zwracał uwagi na Harry’ego i Draco. Do niektórych klientów kufle z piwem czy drinki przylatywały, innym podawały je kelnerki. Ci „zwyczajni” ludzie zdawali się nie zauważać latających napoi i Harry pomyślał, że ktoś włożył dużo pracy w to, żeby utrzymać wszystko w takiej harmonii.
Mężczyźni usiedli przy jednym ze stołów w jednym z cichszych miejsc i zaraz podeszła do nich kelnerka.
— To samo co zwykle, Draco? — zapytała, trzepocząc rzęsami.
— Dzisiaj jestem z kolegą, Daphne, więc daj nam chwilkę do namysłu.
— Och, tak… — powiedziała zmieszana, dopiero zauważając Harry’ego. — Oczywiście.
Odchodząc, wyglądała na zawiedzioną. Kiedy wróciła, zamówili drinki – Draco namówił Pottera na sherry, a sam wziął Ognistą Whiskey.
— Potter, pijemy za twoje zwycięstwo, rozchmurz się wreszcie. Twoje zdrowie — powiedział, unosząc kieliszek.
Kilka godzin później
— To fłaścifie za co pijemy? — wymamrotał w miarę wyraźnie Draco.
— Nie pamiętam. O, jusz pamiętam. Pokonałem tego sukinsyna — odparł Potter, niepotrzebnie gestykulując.
— A, tak, racja, racja. Jak mogłem zapomnieć. Twoje zdrówko, Harry.
— Ooo… Draaaco… — zawiesił się na chwilę, po czym uśmiechnął głupawo. — Nazwałeś mnie po imieniu…
— Noo… ty mnie też.
Obaj zachichotali.
— Ale wiesz so? — zaczął Harry, a Malfoy wyglądał, jakby próbował się skupić na słowach kolegi. — Wiesz, sze dzisiaj jest nie tylko rosznisa pokonania Voldzia, ale tesz śmierci moich rodziców?
Draco był pełen podziwu, jak jego towarzysz mógł sklecić tak rozbudowane zdanie. Potem dotarł do niego sens wypowiedzi.
— O… Serio? A to nie było jakoś tak… wsześniej? Albo później?
— Ja to tak teras pofiedzałeś… to może to ma sens? Eh, zresztą nie ważne. Dzisiaj jest radosny dzień, nie?
— Dokładnie! — potwierdził Malfoy, rozlewając trochę alkoholu. — Ups — wymamrotał, patrząc smutno na zmarnowany napój. — Dzieś kiedyś słyszałem… że nie warto płakać, jak się ten… ognista rozleje… albo coś takiego.
— Mleko, Draco, mleko — poprawił go bardzo przytomnie Harry.
— No, mniejsza o to, co… A ja i tak uwaszam, że mądrości życiowe są przereklamowane.
Potter przyznał mu rację. Nagle do pubu wleciała szara sowa. Mugole, oczywiście, nie zauważyli jej, ale niektórzy czarodzieje odwrócili na chwilę głowy. Ptak podleciał do Harry’ego i Draco, którzy spojrzeli na nią zaciekawieni.
— A ty do nas? — wybełkotał Gryfon. Sowa spojrzała na niego, jakby chciała powiedzieć „Nie, baranie, do świecznika”. — Nie uważasz, że wygląda na obrażoną? — zwrócił się do blondyna. — Jak tak na mnie patrzy…
— Możliwe, bardzo możliwe… A może ona chce pić?
Draco podstawił swój kieliszek prosto pod dziób ptaka, który rad, nie rad, musiał się napić. Jednak na jednym łyku się nie skończyło. Po każdym podanym sowie kieliszku zarówno Gryfon, jak i Ślizgon zgodnie twierdzili, że wciąż wygląda, jakby chciało jej się pić. Albo jakby była obrażona. Po kilku kolejkach wreszcie dali sobie spokój orzekając, że ptak wygląda wystarczająco szczęśliwie. Postanowili też, że czas wrócić już do domu. Biedna, spita sowa próbował za nimi polecieć, ale trochę za bardzo traciła orientację po każdym machnięciu skrzydłami. Mężczyźni zlitowali się nad ptakiem i zabrali go ze sobą. Sami nie wiedzieli, jakim cudem cało dotarli do mieszkania Pottera.
— To ja skorzystam z twojego kominka, okeej? — wybełkotał Draco.
— Jasne — odparł z uśmiechem brunet. — A, zapomniałbym, ja nie mam kominka.
— To ja zostaję u ciebie.
— Ale na noc? — zapytał głupio Potter.
— Noo… — Malfoy odpowiedział równie inteligentnie. — Choś tu.
Gryfon nie podejrzewał niczego, kiedy Draco zawołał go z otwartymi ramionami. Podszedł do blondyna, a ten pochylił się i pocałował go. Trochę niezdarnie, trochę z uśmiechem i trochę na słodko.
— Aaaa… Na taką noc chcesz zostać… Ale wiesz so? Ja jestem hetero…
— A ja nie — Ślizgon wyszczerzył się. — Na pewno jesteś hetero?
— Wiesz, że teras to ja jusz nie wiem… Chyba jestem. A może ja jestem bi?
— To na dzisiaj przyjmijmy, sze jesteś bi, okej?
Harry przytaknął ochoczo i potykając się, obijając o ściany i jednocześnie całując namiętnie przeszedł z Draco do sypialni.
A sąsiadom przydałyby się zatyczki do uszu…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Yaoi Fan Strona Główna -> Konkursy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin