Yaoi Fan - Forum Literackie

Forum Yaoi Fan Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Tekst J [S.E.] *Carmen Black*


 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Yaoi Fan Strona Główna -> Konkursy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Almare
Banshee
Banshee




Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:27, 16 Wrz 2006    Temat postu: Tekst J [S.E.] *Carmen Black*

TEKST J


<center>Za dużo słońca!</center>

To było wyjątkowo upalne lato. Żar lał się z nieba. Drzewa i kwiaty usychały, a ludzie szukali choćby odrobiny cienia, jednak nawet ten nie dawał wytchnienia przed spiekotą dnia. Lodziarnie w całym kraju oblegane były przez tłumy młodszych i starszych osób próbujących się ochłodzić.
Ogólnej atmosferze wyczekiwania na chłodniejsze dni nie poddała się dwójka nastolatków. W ogrodzie za domem urządzili sobie mecz quidditcha i co chwilę dochodziły stamtąd radosne okrzyki.
- Mam dość – krzyknął jeden z nich, lądując na ziemi.
Swoją miotłę rzucił na schody prowadzące do domu i bynajmniej nie przejmował się tym, że ktoś może się o nią potknąć i złamać nogę lub inną część ciała. Zresztą rodziców i tak nie było w domu. Mieli wrócić dopiero pierwszego września z samego rana, a i to tylko po to, żeby odwieźć ich na pociąg do szkoły.
- Wymiękasz, Rogaś? Nie spodziewałem się tego po tobie – roześmiał się drugi z chłopaków.
Usiadł obok przyjaciela i wyciągnął się na trawie. Ręce położył pod głową i jakby od niechcenia popatrzył na towarzysza. James już od kilku dni chodził jak struty. Czasami przez kilka godzin potrafił siedzieć bez ruchu, a czasami zamykał się w łazience i nikt nie był w stanie go z niej wyciągnąć.
James spojrzał na przyjaciela zbolałym wzrokiem.
- Lily mnie nie kocha… – zaczął zawodzić.
Syriusz westchnął. Potter w ciągu ostatnich dwóch miesięcy wysłał tysiące listów do Evans, ale dziewczyna nie odpisała na żaden z nich. Czarnooki chłopak miał wrażenie, że Lily nawet nie otwierała listów. Nie dziwił jej się. On też nie czytał liścików od zbyt nachalnych wielbicielek.
- Dziwisz jej się? – zapytał retorycznie. – Czy ty kochasz Alice z Ravenclawu? Sam mówiłeś, że masz jej dość, po tym, jak codziennie rano i wieczorem wysyłała do ciebie różowe serduszka zapewniające o wiecznej miłości. Myślisz, że Lily jest zadowolona z takich błazenad?
- Ale dziewczyny lubią takie rzeczy – zaprotestował Rogacz.
Łapa wzniósł oczy do nieba, prosząc o cierpliwość. Jego kolega czasami naprawdę był bardziej uparty od osła.
- Jeśli jeszcze nie zauważyłeś, to Lily nie jest dziewczyną, tylko babą z jajami. Daj jej trochę odpocząć. Przestań na każdym kroku się wydurniać i wysyłać wierszyki rodem z tandetnych romansideł. Może to coś pomoże. I tobie i jej.
- A jak mnie nie pokocha?
- To ja ci już nie wystarczam do kochania? – zapytał z błyskiem w oku Syriusz.
- Kretyn – prychnął James, zaczynając się śmiać.
Black popatrzył na niego ze zdziwioną miną.
- No wiesz? Ranisz me uczucia.
Rogacz spojrzał na niego wzrokiem niewiniątka, jednak Łapa zbyt długo go znał, żeby dać się na to nabrać. Syriuszowi oczy błyszczały rozbawieniem i złośliwością, kiedy zaczął łaskotać przyjaciela. Wiedział, że James tego nie znosił.
Potter krzyknął z irytacją. Doprawdy, takie praktyki powinny być zakazane. Wyrwał się chłopakowi i pobiegł do domu. Chciał dostać się do swojego pokoju i zabarykadować w nim, żeby ten potwór w ludzkiej skórze (lubiła Łapę jak brata, ale czasami miał go dość) nie mógł go dorwać.
Black ze śmiechem ruszył w pogoń za okularnikiem. Cały czas wykrzykiwał coś o krzyczących panienkach i tchórzliwych jeleniach. Udało mu się złapać go w drzwiach pokoju. Z wojennym okrzykiem Huncwotów rzucił się na niego. Upadli na podłogę.
James próbował wydostać się spod siedzącego na nim chłopaka, ale ten nie dawał za wygraną. Przez przypadek jego ręka wślizgnęła się pod koszulkę Rogacza. Potter znieruchomiał pod wpływem niespodziewanego dotyku na spoconej skórze. Ze zdezorientowaniem spojrzał na Blacka. Oczy Łapy niebezpiecznie błyszczały, kiedy pochylał się nad kolegą.
- Co chcesz zrobić? – zapytał lekko spanikowany James.
Syriusz nie zwracał uwagi na prośby i groźby przyjaciela. Pochylił się jeszcze niżej i dotknął warg Rogacza. Pocałunek, z początku nieśmiały, z czasem stał się coraz bardziej namiętny.
Oderwali się od siebie, żeby zaczerpnąć oddech. Obaj mieli zaczerwienione policzki i głód w oczach. Cały czas patrząc na siebie dźwignęli się z podłogi. Przez chwilę stali bez ruchu.
Łapa nie mógł oderwać wzroku od zmieszanej twarzy przyjaciela. Podszedł do niego i lewą dłonią przejechał po jego policzku, kierując się do ust. Obrysował ich kształt palcem wskazującym.
- Co teraz? – zapytał Potter.
Syriusz nie odpowiedział. Uśmiechnął się delikatnie. Przysunął się do Jamesa i objął go w pasie. Przez chwilę jego ręce błądziły po plecach drugiego Gryfona. Po kilku minutach wsunął je pod koszulkę, ściągnął ją i przez jakiś czas podziwiał sylwetkę kolegi. Co prawda widział go już wcześniej bez górnej części ubrania, ale jakoś nigdy nie zwracał na to uwagi.
Palcami przesunął po jego torsie, podrażniając sutki. Przejechał dalej i zatrzymał ręce tuż nad paskiem spodni. Odpinając klamrę delikatnie całował chłopaka. Wiedział, że Rogacz był zbyt zszokowany, żeby zareagować, ale teraz nie mógł się już powstrzymać. Pożądanie wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem.
Na łóżko dotarli potykając się o dywany i ściągając z siebie resztę ubrań. Całowali się szybko, zostawiając na swoich ciałach ślinę i ślady po ukąszeniach. Teraz nie liczyło się nic. Była tylko przyjemność. Namiętność przeplatała się z dzikim szałem. Radość ze spełnienia łączyła się ze strachem przed tym, co dziś wydawało się szczęściem, a jutro okaże się głupotą.

James obudził się w środku nocy. Przez chwilę rozglądał się zdezorientowany. Coś poruszyło się po drugiej stronie łóżka. Skierował wzrok w tamtą stronę. Serce szybciej mu zabiło, kiedy zobaczył czarną czuprynę. Opadł na poduszki. Wspomnienia poprzedniego dnia wróciły do jego umysłu.
- Co myśmy najlepszego zrobili? – wymamrotał.
Jęknął, zwijając się w kłębek. Wszystko go bolało i zdawało mu się, że nie uniknie pytań na temat czerwonych śladów na całym ciele.
Syriusz poruszył się niespokojnie. Otworzył oczy i sapnął ze zdziwienia. A więc jednak to nie był sen. Schował głowę pod poduszkę. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć z tego świata raz na zawsze.
Leżeli bez ruchu przez kilkadziesiąt minut. Każdy z nich był pogrążony we własnych myślach. Później, jakby czytając sobie w myślach usiedli na łóżku, w najbardziej oddalonych od siebie krańcach. Szczelnie okryli się prześcieradłami. Z uwagą śledzili swoje ruchy, w każdej chwili gotowi się bronić.
- Teraz już chyba za późno na wstyd – stwierdził Syriusz.
James przytaknął.
- Więc? Co teraz zrobimy?
Łapa zastanowił się. To była jednodniowa przygoda, która zrodziła się pod wpływem impulsu. Obaj byli przecież Gryfonami, a ci, jak wiadomo, bardzo często szli na żywioł. Bez uprzedniego przygotowania zaplecza taktycznego byli skazani na porażkę.
James cały czas uważnie obserwował swojego przyjaciela.
- Więc? – ponowił pytanie.
- Nic – odparł wyrwany z zamyślenia Syriusz. – Sprawy nie było.
- Chcesz powiedzieć, że po prostu zapomnimy? Tak się nie da.
- Wolisz ciągnąć to dalej? Traktować mnie jako zastępstwo Lily? Wiem, to ja zacząłem, ale wina leży też po twojej stronie. Mogłeś mi nie pozwolić.
- Jakbyś mnie posłuchał. – James milczał przez kilka minut. – Dlaczego to zrobiłeś?
- Za dużo słońca!
Syriusz wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Ubrał się i skierował swe kroki do pokoju przez niego zajmowanego, żeby spakować kufer.

Wiele lat później, siedząc w obskurnej celi Azkabanu Syriusz zastanawiał się, czy ten pamiętny trzydziesty sierpnia był prawdziwy, czy może tylko go sobie wyśnił. Nigdy do tej sprawy nie wracali, więc wszystko było możliwe. Może tylko przez pierwsze kilka tygodni ich siódmego roku mniej ze sobą rozmawiali. To właśnie przez ten okres czasu James i Lily zbliżyli się do siebie.
Black uśmiechnął się w duchu. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Może gdyby nie spędzili razem nocy, to nie byłoby małego Harry’ ego? Może…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Yaoi Fan Strona Główna -> Konkursy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin